
Skoki na Szagę!
- Opubikował Aga Staniewska
- 21 lipca 2016
- 0 Komentarze
- Wyświetlenia 468
„Na szagę”- wyrażenie zaciągnięte z gwary poznańskiej, doskonale oddaje ideę imprez na orientację. W tym roku bazą zawodów były Skoki, oddalone od Poznania o zaledwie 40 km, więc można było a nawet trzeba, lecieć na Szagę!
Kolejna edycja Maratonu Na Orientacje „Szaga”, organizowanego przez KS Hades, rozegrana została na malowniczych, typowo wielkopolskich terenach, leśno- rolniczych. Zawodnicy mieli do wyboru aż 6 tras. Miłośnicy dwóch kółek mogli pościgać się na kilometrów 150, 100 lub 50 a piechurzy na 100, 50 lub 25.
A jak wyglądała rywalizacja?
W piątek równo o 21 na trasę ruszyli piechurzy z zamiarem pokonania stu kilometrów. Trasa podzielona była na dwie pętle, pomiędzy którymi zawodnicy meldowali się w bazie zawodów. O północy zmagania ze 150- kilometrowym dystansem rozpoczęli rowerzyści. Oni również na półmetku zahaczali o bazę zawodów.
fot. Organizator – KS Hades
W sobotę o godzinie 9.00 na swoje trasy wyruszyli pozostali uczestnicy. Zawodnicy tras pieszych zdobywali punkty kontrolne według obowiązkowej kolejności a trasy rowerowe rywalizowały w formule scorelauf.
Mapy były bardzo dobrze przygotowane- przejrzyste, czytelne; większość punktów rozświetlona w skali 1:10 000 lub 1:15 000. Punkty kontrolne ustawione w charakterystycznych i ciekawych miejscach- mostki, ambona, elementy rzeźby terenu. Długości przebiegów były zróżnicowane- od kilkuset metrowych do kilkukilometrowych. Na każdej z tras czekał przynajmniej jeden punkt z wodą- tą wodą do picia, bo nie brakowało też punktów orzeźwiających jak ten przy ujściu rzeczki nad jez. Leśnym obok Łopuchówka, gdzie trzeba było trochę zamoczyć giry*.
fot. Organizator – KS Hades
Jakie wrażenia z tras?
Dzień przed startem, nad Wielkopolską przeszła fala ulewnych deszczy i wiatrów porywistych. Jako, że teren zawodów obfituje w jeziora, rzeczki, kanały i rowy melioracyjne, zapowiadało się mokro, błotniście i przeszkodowo. Zawodnikom z rowerami drogę dodatkowo utrudniać miały połamane, obalone gałęzie i drzewa.
fot. Organizator – KS Hades
A jak było? Szybko! Takie opinie dało się słyszeć szczególnie z ust rowerzystów, którym niestraszne okazały się warunki zastane na trasie. Na pokonanie 150 km. rowerem, zwycięzcy potrzebowali nieco ponad 9 i pół godziny a byli to ex-aequo Tomasz Zadworny i Łukasz Mirowski. Na stukilometrowej trasie zwycięzców również było dwóch- Jarosław Wieczorek i Łukasz Senderek. Na TR 50 pierwszy linię mety minął Krzysztof Wieszczeczyński.
Końcowe przebiegi 🙂
Na trasach pieszych zawodnicy nawiązywali bezpośrednią walkę a o kolejności decydowały nieraz minuty i taktyka na finiszu. Bardzo gęsto było na najkrótszej trasie- zwyciężył ostatecznie Jacek Galla, pokonując 25 km. w 2 godziny z kwadransem. Drugiego i trzeciego na mecie zawodnika wyprzedził o niecałą minutę! Na dwukrotnie dłuższym dystansie pierwsze miejsce zajął Krzysztof Arseniuk a na setkę, zgodnie z oczekiwaniami, rywali zdeklasował Michał Jędroszkowiak.
Warto dodać, że limity czasowe na najkrótszych trasach były na tyle tolerancyjne, że początkujący mieli szanse na ukończenie dystansu w spokojnym, rekreacyjnym tempie. Dlatego na mecie TP 25 zameldował a się wuchta wiary**; dodatkowo zawodnicy tej trasy potwierdzali obecność na punktach kontrolnych za pomocą chipów SI.
Komplet wyników na stronie organizatora.
*giry czyli po naszemu nogi,
** wuchta wiary to dużo wiary… czyli dużo ludzi J
0 Comments