
NORCHA, czyli On-Sight moralnym zwycięzcą w Portugalii?
- Opubikował Marek Galla
- 10 października 2016
- 0 Komentarze
- Wyświetlenia 702
[Autor: Łukasz Grabowski]
Rajd w Portugalii? Czemu nie. Urlopu dużo, finanse pozwalają, tylko pozostaje mi małżonkę przekonać, by została prawie dwa tygodnie z trójcą sama… Agnieszka pozostaje moją cichą bohaterką tego rajdu.
– Jak było na rajdzie?
Zawsze jak słyszę to pytanie chce mi się śmiać. No bo co mam opowiedzieć? Którą godzinę opisać, z – bagatela – 71? Który etap? Epickiej serii filmowej pokroju Gwiezdnych Wojen nie starczyłoby, by zekranizować wszystko, co chciałoby się pokazać. Nie mniej, był to najpiękniejszy rajd w moim dotychczasowym krótkim życiu, ale nie tak krótkiej rajdowej karierze.
Zespół utworzył K.Łakomiec z OnSightu, i pod tą nazwą startowaliśmy w Portugalii – moja skromna osoba gościnnie, w podmiankę za P.Dopierałę, w zespole znaleźli się także Mateusz Kaczmarek oraz Marta Kurek. Ze wszystkimi startowałem po raz pierwszy. Przed rajdem pojawiło się tyle niewiadomych, że naprawdę zwątpiłem, czy damy radę tam wystartować.
- Jak dojechać na lotnisko SXF do Berlina z kartonami rowerowymi? (one naprawdę nie mieszczą się do żadnego zapakowanego auta).
- Jak w praktyce wygląda odprawa bagażu rowerowego? – dla każdego z nas był to debiut.
- Jak mamy zmieścić tę górę rzeczy w walizce i kartonie rowerowym, nie płacąc przy tym majątku?
- Może lepiej jechać autem?
- Jak dostać się do Porto i co tam robić z tą kupą rzeczy 2 dni przed rajdem?
- HIT: Dlaczego organizator każe nam zabrać ze sobą kapoki i wiosła, i jak je zabrać?
- Co od cholery jest na liście wyposażenia obowiązkowego?
- Skąd wziąć piankę na canyoning? Jak ją zabezpieczyć, by nie podrzeć na kamieniach? (moja warta była ok 1,5k PLN).
Pytania z pozoru proste, ale przy komunikacji z organizatorem na poziomie wegetatywnym, robią się naprawdę problematyczne. Ostatecznie, po to jesteśmy inteligentni, by sobie z problemami radzić. (autor: Ł.Grabowski) – wszystkie problemy wspólnie z Mateuszem i Martą rozwiązaliśmy wzorowo.
Organizator udzielał bardzo mało, do tego lakonicznych odpowiedzi. Takie założenie – rajd z odrobiną tajemnicy. Ok, jednak kilka podstawowych informacji wypadałoby przekazać chociażby przed startem – o czym później.

Koreanka, Brazylijczyk, Szwedka, Belg, Portugalczyk, Malezyjka, Francuzka, Polka i Polak. Przypuszczam, że fotograf pomylił Martę z Kolumbijką. Autor: Daniel Breece – OutsideSweden
Na liście startowej egzotycznie – Brazylia, Malezja, Kolumbia, Korea Południowa, do tego Belgowie, Szwedzi, Hiszpanie, Francuzi. Drugie śmieszne pytanie:
– Jakie macie szanse? Które miejsce obstawiacie?
Hmm…
Nie mam zielonego pojęcia. Kiedy trenowałem lekkoatletykę nauczyłem się, by nie rozglądać się na starcie na innych zawodników. Do tego moje podstawowe założenie przedstartowe dotyczące rajdów – baw się i ukończ – sprawiły, że w zasadzie było mi to obojętne. Mogłem przyjechać jako pierwszy, ale nie smuciłbym się gdybym był ostatni. Nie znaliśmy żadnego zespołu ze stawki, sami byliśmy w ¾ debiutantami na arenie europejskiej. Miejsce przed startem nie miało dla nas znaczenia (dla mnie, nie wiem jak tam Łasuch).

Ogarnianie map na nocnym trekkingu. Jeden odcinków między dwoma CP rozciągał się na trzech arkuszach A3.
No tak, ale jak tu się bawić, kiedy trzeba martwić się, czy ukończymy rajd – pierwsze dwa etapy robiliśmy w ~27h. W takim tempie nie zrobimy całej trasy. Choć Jose – budowniczy tras i sędzia w jednej osobie, doświadczony gość od 25lat kręcący się wokół rajdów ARWS – zapewniał nas, że wszystkie zespoły dadzą radę ze spokojem. Seagate by nie dało. Na etapie „spacer pod górę z rowerem” pojawia się pierwszy kryzys, wynikający ze zmęczenia oraz wątpliwości co do możliwości ukończenia rajdu. Przed startem, jedną z niewielu rzeczy jaką udało się od niego wyciągnąć, była informacja – „Tylko zespoły z wszystkimi punktami będą klasyfikowane”. Ostatecznie wyleciały dwa spore etapy trekkingowe, canyoning (wielka szkoda), jeden kajakowy zamieniony został na rowerowy i wyleciało kilka pojedynczych punktów. Wiecie, jak Jose ustawia punkty na rowerowych etapach? Ładna góra tu, stroma góra tam, wysoka góra jeszcze dalej. No jest co robić. Ciekawą rzeczą, która rozśmieszała wszystkie bez wyjątku zespoły, były szacunkowe czasy przejazdu etapów. Uwaga:
Etap trekking pierwszy ~71km – szacowany czas najlepszego 9h, najlepszy (czyli my) 13h.
Etap kajakowy drugi ~16km – szacowany 3h, najlepszy (czyli my) niecałe 6h.
Etap rowerowy któryś tam – ~40km – szacowany 1h!!!!!!, zwycięzcy Hiszpanie robili w godzin 7 (słownie siedem).
Nie wiem czy budowniczy spadł z drzewa przed rajdem, nie wiem czy sprawdzał fizycznie trasę, wiem jedno – troszkę zepsuł nam zabawę i uniemożliwił ściganie.
Nie wspomniałem o najważniejszym – NationalRoads.
W RoadBook`u pojawił się zapis: wszystkie drogi NationalRoads (przypuszczamy, że chodzi o drogi krajowe), są zabronione – można tylko 1,5km na każdym etapie, pod karą 5h za każdy etap. Ok – jak są oznaczane na mapie drogi krajowe? Zero informacji. Jak rozpoznać w terenie drogi krajowe? Też zero. To może zakazane drogi są przekreślone na mapie? Ale gdzie tam.
W trakcie rajdu okazuje się (wg mnie to zmiana zasad w trakcie gry – nieakceptowalne), że wszystkie drogi czerwone na mapie są zabronione. A, że prawie wszystkie asfalty są zaznaczone na czerwono, w praktyce wszystkie asfalty są zabronione. Wyobrażacie sobie taką nawigację? Ja nie – asfaltów używaliśmy, w Hiszpanii na krajówkę wjechaliśmy, Jose nas nakrył i karę dostaliśmy. W Chavez mamy drugi kryzys – tym razem psychologiczny – dojechaliśmy tam na pierwszym miejscu, ale używając asfaltów. Hiszpanie i Francuzi nie używali, więc dlatego dojechaliśmy na pierwszym? Czy wszyscy pomyślą, że Polacy to oszuści? Mam ochotę zabić Jose… Kontynuujemy rajd, z myślą – ok, dostaniemy 5h kary (a może nawet 150h, 5h za każdy etap), ale zgodnie z zasadami, będziemy zespołem sklasyfikowanym, bo zrobimy całą trasę przewidzianymi dyscyplinami. Ciekawe ile zespołów ukończy rajd w całości. Ostatecznie, na przedostatnim punkcie przed metą (taka przedmeta, w celu zagęszczenia i ustawienia zespołów w kolejności) na którym pojawiamy się jako pierwsi, możemy ruszyć dopiero po Hiszpanach i Francuzach, którzy pojawiają się po 5h. W klasyfikacji i tak będziemy za nimi, więc ścigania na ostatnim etapie nie ma.
Zadanie specjalne. Pamiętacie jak ekscytowaliśmy się zadaniem specjalnym na MŚ w Kostaryce (czy Gwatemali)? Taka dłuuugatyrolka. Nasza miała 1,5km. Szkoda, że w nocy, ale to też ciekawy widok. Poza tym – pływanie wpław na treku, SUP, zjazd z wieży zamku, zjazd po asfalcie takimi samochodzikami robionymi przez dzieci. Dodam od siebie, że kajaki Sit on Top to badziew – zespół projektowy tego wynalazku nie miał speca od ergonomii, zwłaszcza w kontekście przedniego miejsca. Plusem jest bardzo szybkie wysiadanie i wsiadanie na rzece, oraz brak zmartwień jeśli chodzi o wodę w kajaku – i tak ona jest, ale spływa przez otwory.

Ciekawostką nawigacyjną był obniżony o ok 3m poziom wody w jeziorze, który odsłonił wyspy i półwyspy niewidoczne na mapie.
Pedro
Skąd w ogóle wziął się ten rajd? Pierwszy raz organizowany, od razu w kalendarzu Euroseries, organizator nie znany?
Dyrektorem całego zamieszania jest Pedro. Chcielibyście tworzyć pracę magisterską o rajdach przygodowych? Ja tak. Pedro przez 3 lata jeździ po świecie po różnych rajdach, poznaje ludzi, podgląda organizatorów, i na koniec tworzy sam rajd w rodzinnej Portugalii. Pedro jest typem romantyka (ma na koncie kilka wierszy o rajdach), przy tym jest niezwykle miły i otwarty na ludzi – zdaje się, że stąd wynika fantastyczna i zróżnicowana frekwencja na rajdzie. To chyba pierwszy typ romantyka, którego polubiłem. Porównując koszt rajdu do świadczeń przypuszczam, że z założenia nie zarabiają na rajdzie. Jak może poczuć się zawodnik, który ma transfer z i na lotnisko (~120km), 4 noclegi w hotelu, ceremonia otwarcia, 3 bankiety, pełne wyżywienie, całodzienny program turystyczny po rajdzie? Do tego obecność mediów rajdowych – Sleepmonster, Arearider, OutsideSweden, Endorpihnemag.fr – podczas trwania całych zawodów. Byłem pod wrażeniem rajdu OnSight w tym roku, ale Norcha naprawdę pokazała klasę – wiadomo, wszystko zależy od budżetu i nastawienia organizatora. Być może jest to standard dla rajdów ARWS i dużych rajdów ARES?
– Łukasz, no chodź już!
– Chwila, jeszcze tylko kilka….
– Łukasz, no dalej!
– No moment, jem winogrona.
– Zerwij mi trochę…
Mam zwyczaj podjadać na rajdach owoce. W Polsce są to – w zależności miesiąca – jabłka, gruszki, śliwki, mirabelki, jagody, jeżyny. A w Portugalii? Mój ulubiony owoc w ogóle – WINOGRONA!
Winogrona każdego rodzaju, winogrona w każdej wiosce, winogrona w każdej chwili, winogrona na wyciągnięcie ręki. Ponadto w prawie każdej wiosce dostępna jest woda – często oznaczana jako niepitna, jednak decydowaliśmy się, pomimo obaw o problemy gastryczne – takich na szczęście nie było.
W praktyce do kraju wróciłem ze spora paczką niezjedzonych batonów i żeli, których miejsce zajęły owoce.

Zimne piwko na mecie. W ostatni dzień potworny upał, a Kolumbijczycy i Malezyjczycy w długich rękawach, bo im zimno.
Piszę te słowa w pracy, nie znając jeszcze oficjalnych wyników, po przyjęciu gratulacji od kolegów i rodziny. Po cichu liczymy na 3 miejsce, ale lepiej być pozytywnie zaskoczonym, niż rozczarowanym.Po rajdzie wiem jedno – na rajdy poniżej 200km już nie pojadę (szkoda czasu, pieniędzy, relacji z rodziną). Może, jeśli zacznę bojkotować krótkie rajdy, organizatorzy w Polsce zaczną trasy wydłużać (zamiast je skracać?). Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że ilość osób chętnych na długie trasy oscyluje aktualnie w Polsce w okolicach 20. A z trzeciej, jak będę tylko długie trasy, to ludzie zaczną jeździć na nie właśnie? Na koniec dodam tylko, że chyba nie ma piękniejszego sposobu na zwiedzenie innego kraju, niż na rajdzie. Wiadomo tempo duże, nie ma czasu na długie kontemplowanie. Ale warto wydłużyć wypad przed i po rajdzie, by móc co nieco zobaczyć. Bo głupio byłoby pojechać na sam rajd do Malezji (do której zostaliśmy zaproszeni), i przyglądać się tylko przedniej oponie swojego roweru – nawigator i tak jej nie widzi.
Mapki razem z galerią znajdują się pod poniższym linkiem, a kto chce przebyć z nami trasę, zapraszam do szczegółówej relacji, która już wkrótce na adventuresport.pl
0 Comments