
Ice Adventura Race – prawdziwie zimowa przygoda
- Opubikował Marek Galla
- 7 lutego 2017
- 0 Komentarze
- Wyświetlenia 766
W Polsce odbywa się bardzo mało rajdów zimowych, a takich rajdów, które nie dość, że odbywają się między 22 grudnia, a 21 marca, to mają jeszcze zimową aurę ze śniegiem, lodem, mrozem, itd. to już nie było ze trzy lata. A w tym roku? Istne szaleństwo! Najpierw Zimowy Rajd Czterech Żywiołów, a teraz prawdziwa gratka Ice Adventure Race – zimowo, w górach, z nartami biegowymi, nartami zjazdowymi (!). Brzmi jak prawdziwa przygoda? Tak było!
Nie wiadomo czy to strach przed pogodą, przed górami, przed ilością sprzętu jaki trzeba zgromadzić, przed debiutującą imprezą, ale na zawody na Podhalu zgłosiło się tylko około 50 osób. W tym po 4 zespoły na każdą z tras rajdowych (Master 140km i Open 75km). Najciekawiej jest zawsze na trasach najdłuższych, więc na niej się skupimy. Plan wycieczki wyglądał tak:
Wygląda srogo! Na uwagę zasługuje przede wszystkim etap na nartach zjazdowych. Tego chyba jeszcze u nas nie grali? Do tego dwa etapy na biegówkach – zima wykorzystana w 100%. Limit czasu to 28 godzin i w płaskim terenie tej długości trasę zespoły łyknęłyby pewnie w połowę tego czasu, ale tutaj nikomu nie udało się skończyć całości. Podczas odprawy, na której oberszef zawodów – Wojtek Stolarczyk – wspominał, że będzie ciężko zrobić całość wśród zawodników słychać było chrząknięcia i absolutny brak zrozumienia. A dlaczego się nie udało? Pytamy u źródła 🙂 „Wszystko po trochu. Drogi były zasypane śniegiem, a dodatkowo mgła ograniczała widoczność na 50m i ciężko się nawigowało, do tego na rowerze sporo było pchania. Dystanse etapów były chyba mierzone w linii prostej, a na jednym punkcie spędziliśmy prawie godzinę w śniegu po pas. Potem się okazało, że źle stał” – wspomina Jacek Galla z zespołu Rajd Konwalii Team.
Mokre spodnie na etapach były prawdziwą zmorą, punkty kontrolne były usytuowane w naprawdę pięknych miejscach (ale żeby się do nich dostać trzeba było zmierzyć się z grubą warstwą białego puchu): rezerwat przyrody Przełom Białki, Góra Bachledówka – jedno z najbardziej znanych podhalańskich sanktuariów, Turbacz, najwyższy szczyt Gorców, Kotelnica – szczyt wielkiego podhalańskiego kurortu narciarskiego. Punkt stał również przy pomniku Kolbego, który normalnie widać z 300m, a przez mgłę, żeby na niego trafić, trzeba się było oń potknąć. Zespół Rajd Konwalii TEAM przyszarżował szczególnie na etapie z nartami zjazdowymi – „Zjazd oblodzonym szlakiem z Turbacza robiliśmy w nocy na jednej lampie, a potem ta lampa też zgasła. Była przygoda!”. Podobno lód tam był taki, że wszystkie zespoły dobrze sprawdziły twardość pośladków, w końcu nie bez kozery zawody nazywają się ICE AR!
Organizatorzy przygotowali też nie lada zadanie specjalne. Zimowa, nocna wspinaczka na 30 metrową 5-tkową ścianę skalną. „Alicję w szczególności wszyscy zapamiętamy jako pogromczynię 5-kowej ściany w Kramnicy która wskoczyła na 30 metrową skałę w takim tempie, że do tej pory gdzieś koło potoku Białki leży szczena obsługi punktu i reszty zawodników.” – tak o Alicji Marzec z zespołu MIG-MIG pisał jeden z organizatorów, która na ścianę wdrapała się migiem w 10 minut. Nie wszystkim się ta sztuka udała i nawet ostateczni zwycięzcy rajdu zostali ukarani tutaj 2h kary. Pokonanie tej ściany zabierało zawodnikom średnio 50 minut, więc może odpuszczenie nie było takim złym pomysłem. Szczególnie, że rączki na mrozie przez tyle czasu, a potem trzeba znowu na rower. A i podobno najczęstszym hasłem jakie padało ze ściany było „Poproszę o blok!”. Obsługa wspomina też, że ciężko było patrzeć jak od drugiej strony rzeki nadciągają światła czołówek, a Białka nie była całkowicie zamarznięta. I zespoły były już 50m od ściany a musiały pchać rowery naokoło przez godzinę.
Ostatecznie zawody wygrali Kuba Wolski oraz Zbigniew Mossoczy, który do mety dojechali po 26h i 22min bez jednego punktu kontrolnego. Na drugim Darek Bogumił i Karolina Pacek, a na trzecim Franek i Jacek Galla.
Mamy nadzieję, że organizatorzy nie zrażą się niższą frekwencją i za rok powtórka w większym gronie?
Zdjęcia – Stanisław Ritter
0 Comments